niedziela, 5 lipca 2020

Lato 2020



zagonek jasnoty białej niezbędny dla każdej pani. 

 Pamiętacie? W ubiegłym roku na wiosnę było nic, potem zakwitły ziemniaki a w tym roku 😍😁
 Okno po remoncie.
Czas najwyższy zabezpieczyć otwory okienne. To jeszcze nie wszystko. Efekt końcowy będzie jak będzie 😉
a to okno zastane. Do obrobienia. 
Garaż w formie boordel i wszystkości. Robi za suszarnię, magazyn, warsztat remontowy i krótko za przechowalnię kaczek. Na warsztacie jak widać okno z Berdyczowa. Czekałam na kit. Bo to trza wydłubać stary kit, wyszlifować, zakitować szpachlą stolarską. ( muszę pójść do tartaku po pył drewniany do do mieszania do kitu), znów szlifować. I finalnie pomalować.

Avokado i cytryny. Deko zaniedbane. 

Już wiosną bociany mocno klekotały i przyleciały z gościem.
Pan prezes skończył miesiąc i ma moc! Ten głos! Ten power! ♥️♥️♥️♥️

Co dalej w rodzinie? 
Dzieciak PCI męskiej trzymie się z dala. Działkę ma, babę ma, pracę ma, dudki ma. Nową, lepszą mamę i rodzinę ma. Więc po co reszta?
W domu ciągle borykamy się z demonami przeszłości. Przemocą, porzuceniem itd. Rzeczami które zostały wpisane w pamięć mitochondrialną. I nie mówcie że klaps, szarpnięcie to nie przemoc. Że podniesiony głos to nie przemoc. Że szydera, obmawianie, poniżanie, brak szacunku - to nie przemoc. Że rzucenie - spróchniała morda - nie, nie do mnie - to nie przemoc.
Oki. Pozamiatany ten temat. 

Zwierzaki żyją. Alunia wyszła z zatrucia. Za to Lali zrobiła się przetoka na łapie. Pewnie weszło nasionko trawy. Bywa. 
Trzepotki i bzyki hurtowo nawiedzają działkę. 
A Dziwaczki? 
Są. I tikają 😜
 W obu pokojach zakładam wentylację. Konieczność! W tym akurat będzie docelowo salon z aneksem kuchennym. W białym 🤣🤣🤣 gabinet połączony z sypialnią.
Cieplica bez dachu. Wiatr naderwał. Znaczy się tak ma być. A w przyszłym roku będzie domem kotów. Zainstaluję siatkę, Dach, konary drzew, budki i koty będą miały raj. A cieplicy rozbuduję ku wiacie. Bo i czemu nie?
Robią się kominy. Miszcz dekarski zostawił szczeliny wokół kominów i pięknie woda zalewała strop. Pan Kominiarz był uprzejmy i zamiótł gruz opadły z kominów. Otynkował wstępnie. Dołoży drugą warstwę a w pokojach kratki wentylacyjne. Zupełnie inaczej to wygląda - prawda? 



Kuchnia? Nie! Pierdolnik! Docelowo sypialnia. Nie mam siły na jej ogarnianie. Choć zdarza mi się zmyć sagany i coś ugotować. Kogo razi niech nie patrzy. 

Łazienka. Ile razy tu wchodzę to pierwsze co mam w głowie to - o ja pierdolę! 
Żeby mniej pierdolić zdjęłam suszarkę bo powodowała u mnie uczucie strachu. Czemu? Suszarnia docelowo będzie w garażu tak jak i pralnia. A łazienka będzie garderobą.
Łazienka docelowo będzie tam gdzie wiatrołap i wejście a wejście będzie w innym miejscu. 
Dziadowski kąt zmienia swoje oblicze. Była tu goła ziemia, nad nią rynna z której woda z wizgiem leciała i skutecznie nawilżała mury. Stąd grzyb w kuchni. Ale zrobiłam wylewkę - wiem - nieidealna, ale moimi ręcami i ściana  wysycha. I grzyb nie przyrasta. 
Tu był pierdolnik również. Zwisające blachy dzyńdzące przy wietrze. Młode orzechy i wysypisko popiołu. W tamtym roku był " kompost". Nie dotrwał.
Wiosną posadziłam ziemniaki. Średnio porisły. Za to wykiełkowały pomidory! Chyba patisony, koperek.

A co ze mną? W najbliższym czasie mam komisję w sprawie renty. Terapeutka zmieniła mi psychiatrę. Może coś się ruszy. Jest spotkanie rodzinne z psychiatrą Młądej. Babelota nie będzie. potomek nie przyjdzie.
A ja jestem padnięta. Upał, wilgoć i czuję się jak " stary człowiek".
Dziś niedziela. Ogarniam siły. Regeneracja. Będę zalegać, jeść, pić
 Bumelować jednym słowem 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz