poniedziałek, 14 maja 2018

U mnie gro i bucy.

Zaczął się okres remontowy u nas w betonowisku. Pierwsze były wymieniane rury, teraz przyszła pora na podłogi na klatce schodowej i schody. wszystko typu lastrico.
Metoda podłogowo-schodniana została z całą pewnością wymyślona trójką blokową. W ramach dostępnych czyli uciułanych funduszy z funduszu. Remontowego.
Ja tam nie wiem, ja się nie znam. Członkiem nie jestem. Spółdzielni. Tylko mieszkańcem, i jako taka, nie mam prawa głosu na walnych zebraniach. Komitetu.
Wymyślili onym komitetem szlifowanie podłóg i schodów. Do dziś nie mogę uwierzyć na co pacze, słyszę i czuję.
Od rana do wieczora kurz, pył, świsty, łomoty, warczenie  wiertarek,  szlifierek. Ja rozumiem sentyment Komitetu do czasów PRL-u, ale może by tak zmienić wystrój nagrobny na coś bardziej bliskiego żywym?
Najchętniej wykopała bym tych emerytów na odludną wyspę. Niech stawiają babki z piasku z nie demolują życie. Dzień w dzień lastrico. Chyba im znicze postawię pod drzwiami z odpowiednią dedykacją.
W pracy mała rewolucja. Pracuję 2,5 dnia w tygodniu, czyli 1/2 etatu na moją prośbę. Im mniej tym lepiej.
Babelot na emigracji.
Szukanie pracy - dla mnie - w toku.
Pranie się prze. I tyle. Jutro nach arbeit.
Pojutrze Święto nasze, więc na galowo do kościoła a potem kinderbal z naszym Nyczem. A co? Może i Szef nad Szefami do nas wpadnie?


Pralka pierze :) i od razu wylewa wodę.

Podłoga po szlifowaniu. Czymsik napaprana i cuchnie niemożliwie.

Po kolejnym szlifowaniu.

Koćkolot i moje okno latem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz