środa, 30 maja 2018

Drogi pamiętniczku.

Padnięta jestem jak pies Pluto. Zastępstwo mam. Ogarniam pokoje. Po gościach. Wg domowych standardów jest czyściutko. Wg niemieckiego gena, coś zawsze do poprawy. Więc w standardzie nogi mi odpadają. A i prasowanko u siebie a wczoraj i magiel. Małe 130C. W zestawieniu z tym co na zewnątrz daje hardkor.  Efekt dodatkowy - mega chrypa. Bo zmęczonam.
Pożarłam koktail truskawkowy. Niom, niom - pyszota.
A teraz tylko odpalam cosik onlajnem  i spadam spać.

poniedziałek, 28 maja 2018

Ogłoszenia parafialne. ;)

Z okazji święta parafialnego uczestniczyłam we mszy. Jakiś czas temu. No i z gazetek katolickich reporterzy byli. Focie cykali itd. Robili swoje.
Ja oczywiście na ostatni moment wpadłam, tuż przed rozpoczęciem. No i kicha. Wszystkie miejscówki pozajmowane, a ja nie ustoję całej mszy. Znalazłam jedną. Na samym froncie. Nikt ich nie lubi bo to jakby pchać się na afisz. Zwykle siadam gdzieś w środku a czasem spóźniona z tyłu jednak stoję. Ale to zwykła msza i max 45 minut.
No więc przycupnęłam na brzeżku a te ojcenasze przy ołtarzu. Gapią się paskudniki na człeka, peszą. Brrrr... Ale są i tacy, którzy swoją obecnością wspierają, dodają otuchy.
Fotografy cykają, filmują. No i wpadka.

Wychodzę ci ja dziś z pokoju a tu jeden ojczulek napada na mnie, że w gazety jestem. Że wszyscy na kolanach a ja jedna stoję. Oszszsz....
Najpierw mnie ogłuszyło - że co proszę?
Potem myślę - kię licho? Jaki on ma problem? A teraz myślę, że gorszy dzień i tyle.

Praca we własnej parafii ma jeden zdecydowany plus. Bliskość. I mnóstwo plusików, ale nie związanych z parafią a ludźmi tam przebywającymi.
Zdecydowanie fatalnie jest spowiadać się  u siebie. Nie polecam. Najlepiej gdzieś na wiosce. U obcego.  na msze też lepiej gdzieś dalej. Bo jakoś tak niezręcznie się zrobiło.  i jakoś tak smutno.

niedziela, 27 maja 2018

Ćma

Siedzę Ci ja któregoś pięknego dnia  u siebie. Cisza, spokój.  Nagle zza drzwi dochodzi pisk, krzyki, szlochy, na koniec wrzaski. Zebrałam się w człowieka i podyrdałam na ratunek.Stoję w drzwiach i widzę taką scenkę:
Młąda z obłędem w oku skacze po łóżku, macha witkami i wydaje dziwne dźwięki. Paczę chwilę na ten obrazek. pytam w czym rzecz, co się stało?
- trzepotek na mnie napadł.
Rozumicie Państwo? TRZEPOTEK

sobota, 26 maja 2018

Taka pociezka mała

Dziś Dzień Matki. Złożyłam króciutkie życzenia Tej Najlepszej.
Od dzieci cisza.
A od wczoraj w domu miejscami unosi się prześliczny zapach. Mój ulubiony. Jaśminowy.
Nie wiem skąd? Może ktoś napsikał, może któryś z sąsiadów ma w mieszkaniu i wentylacją się roznosi? Nie wiem. W każdym razie jest cudnie.

piątek, 25 maja 2018

Powiadamiam więc użytkowników.


Zgodnie z przepisami Unii Europejskiej musisz informować użytkowników z krajów unijnych o plikach cookie wykorzystywanych na Twoim blogu i zbieranym przez niego danych. W wielu przypadkach przepisy wymagają również uzyskania ich zgody.

Aby ułatwić Ci spełnienie tych wymagań, dodaliśmy na Twoim blogu powiadomienie o wykorzystywaniu przez Google określonych plików cookie Bloggera i Google, w tym plików cookie usług Google Analytics i AdSense, oraz o innych danych zbieranych przez Google.

Na Tobie spoczywa obowiązek upewnienia się, że to powiadomienie jest odpowiednie dla Twojego bloga i wyświetla się na nim prawidłowo. Jeśli stosujesz inne pliki cookie, na przykład związane z dodaniem funkcji innych firm, to powiadomienie może nie być wystarczające. Jeśli Twój blog zawiera funkcje innych usługodawców, za jego pośrednictwem mogą być zbierane dodatkowe dane o użytkownikach.

Dowiedz się więcej o Twoim powiadomieniu i Twoich obowiązkach.


Powiadomienia o plikach cookie w krajach Unii Europejskiej

Przepisy Unii Europejskiej (UE) wymagają przekazania użytkownikom w UE informacji o plikach cookie na Twoim blogu. W wielu przypadkach te przepisy wymagają również uzyskania ich zgody.
Grzecznościowo dodaliśmy powiadomienie na Twoim blogu, które pozwala spełnić te wymagania prawne. Informuje ono użytkowników o użyciu przez Google określonych plików cookie dla Bloggera i Google na Twoim blogu przez uwzględnienie plików cookie Google Analytics i AdSense. Dowiedz się więcej o procedurach ochrony prywatności Google i o tym, jak Google wykorzystuje dane na stronach partnerów.

Zmiana powiadomienia

  • Aby zmienić to powiadomienie, dodaj do tagu NAGŁÓWKA tag SKRYPTU zawierający wpis „cookieOptions = {...};” z wartościami dowolnego z parametrów: msg, close, learn i link.
  • Aby wyłączyć to powiadomienie, dodaj do tagu NAGŁÓWKA tag SKRYPTU zawierający wpis „cookieChoices = {};”.
Jeśli na Twoim blogu zostały wprowadzone zmiany ukrywające to powiadomienie, Twoim obowiązkiem będzie poinformowanie użytkowników o plikach cookie używanych na blogu i uzyskanie ich zgody, jeśli to konieczne. Dodatkowo jeśli dodano inne funkcje bloga, które ustawiają pliki cookie, w tym usługi analityczne czy reklamowe innych firm, również trzeba podać dodatkowe lub stosowne powiadomienie.
Twoim obowiązkiem jest określenie (na podstawie używanych plików cookie), jakie jeszcze informacje mogą być wymagane. Jeśli chcesz użyć innego powiadomienia, upewnij się, że spełnia ono wymogi polityki w zakresie zgody użytkownika usług Google z UEDowiedz się więcej o generowaniu powiadomień o plikach cookie.

Wyświetlenie powiadomienia

Użytkownicy spoza krajów UE mogą wyświetlić powiadomienie, otwierając stronę bloga i zmieniając kod kraju w adresie, np. blogspot.fr lub blogspot.co.uk. Jeśli korzystasz z domeny niestandardowej, nie będziesz w stanie wyświetlić powiadomienia poza krajami U
 
 
________________    i to tyle z mojej strony. Cokolwiek by to nie znaczyło. A coraz bardziej zaczyna mnie mierzić i fb  i blogger.

niedziela, 20 maja 2018

Piję ocet.

Króciutko. Pierwszy raz piłam własnoręcznie robiony ocet. Ten selerowo-cukiniowo-jabłkowo-szpinakowy. Łoł! Nic lepszego na upały. Niesamowicie ochładza, orzeźwia.
Jak pić? 2 łyżki na szklankę wody.

piątek, 18 maja 2018

Wolny dzień

Sagany co urosły aż pod kran - pozmywane.
Pranie się robi. To , które pralka uniesie. Reszta, czyli kołdry, koce - powędrują do pralni. Tam jest moc.
Babelot wpadł i już w blokach startowych. do lekarza. a co dalej to będzie dalej.
Chwilowo więcej pomysłów nie mam, choć chodzi za mną wspinaczka. Muszę zrobić tym razem porządek na szafie. Część rzeczy do wyrzucenia. Puzzle Pierworodnej do odebrania i parę innych szpargałów.
Ocet już chyba dojrzał więc trzeba pozamykać słoiki i odstawić w ciemnotę. No i zacząć sukcesywnie spijać.

Świ


poniedziałek, 14 maja 2018

U mnie gro i bucy.

Zaczął się okres remontowy u nas w betonowisku. Pierwsze były wymieniane rury, teraz przyszła pora na podłogi na klatce schodowej i schody. wszystko typu lastrico.
Metoda podłogowo-schodniana została z całą pewnością wymyślona trójką blokową. W ramach dostępnych czyli uciułanych funduszy z funduszu. Remontowego.
Ja tam nie wiem, ja się nie znam. Członkiem nie jestem. Spółdzielni. Tylko mieszkańcem, i jako taka, nie mam prawa głosu na walnych zebraniach. Komitetu.
Wymyślili onym komitetem szlifowanie podłóg i schodów. Do dziś nie mogę uwierzyć na co pacze, słyszę i czuję.
Od rana do wieczora kurz, pył, świsty, łomoty, warczenie  wiertarek,  szlifierek. Ja rozumiem sentyment Komitetu do czasów PRL-u, ale może by tak zmienić wystrój nagrobny na coś bardziej bliskiego żywym?
Najchętniej wykopała bym tych emerytów na odludną wyspę. Niech stawiają babki z piasku z nie demolują życie. Dzień w dzień lastrico. Chyba im znicze postawię pod drzwiami z odpowiednią dedykacją.
W pracy mała rewolucja. Pracuję 2,5 dnia w tygodniu, czyli 1/2 etatu na moją prośbę. Im mniej tym lepiej.
Babelot na emigracji.
Szukanie pracy - dla mnie - w toku.
Pranie się prze. I tyle. Jutro nach arbeit.
Pojutrze Święto nasze, więc na galowo do kościoła a potem kinderbal z naszym Nyczem. A co? Może i Szef nad Szefami do nas wpadnie?


Pralka pierze :) i od razu wylewa wodę.

Podłoga po szlifowaniu. Czymsik napaprana i cuchnie niemożliwie.

Po kolejnym szlifowaniu.

Koćkolot i moje okno latem.

U mnie gro i bucy.


sobota, 12 maja 2018

Po co?

No po co robić sobie krzywdę i się denerwować? Po co co dzień inhalować się chemią? Nie ma to żadnego sensu.
Od nowego tygodnia zaczynam pracę wg nowego grafiku - na moją prośbę.
W związku z tym mam 2 dni do zagospodarowania.  pracą. Zarobkową. Ktoś? Coś? Jakieś pomysły?

W domu ciut pustawo, bo babelot wyemigrował do ciotki.
Słońce popołudniami zalewa mi jasnem pokój, więc mam solarium na własnym łóżku. Łykam D3 i wygrzewam gnatki. W serdecznem poważaniu mam te wszystkie dziury ozonowe. Leżę do góry kołami z książką alibi lapkiem  dobrze mi.
 
Oglądam trochę vlogów. Wyciągam wnioski dla siebie.
A teraz zbieram się na ten dwór, żeby piesy poganiały póki chłodno.


wtorek, 8 maja 2018

Gadam do siebie.

I wcale mi nie nudno. Nie to, że strunami. Jeszcze nie. Głową.
Gadam, że w końcu mi dobrze, bo spokój mam.
Nie to, że już porzuciłam memłon rodziny. Tylko dobrze mi, że w końcu asertywnie rzekłam:
- chcę mieć spokój. Nie przychodzę do Was i oczekuję samego. Mam Was dosyć.
Howk!
Jest mi na tyle dobrze, że zaczyna mi się chcieć.
Na tyle dobrze, że potrzebuję 100/ pewności.
I dlatego polazłam po kopię umowy o pracę. I co? I co? Nico! Pracuję jeszcze do 30 czerwia.
I na tyle dobrze, że bez wyrzutów pożarłam winne grona z zestawem serów. I nie gryzie mnie nic, że nie karmię rodziny.
Karmiłam z krótkim epizodem 30 lat i wystarczy.

Siedzę se wygła, popijam kawę, podjadam dobroci i mam dobrze. Pies mi przeciągi ogonem robi, czasem paszcze rozedrze, kot z wysokości krytycznie lustruje hałaśliwe czopki. Dobrze mi.
Robię to na co mam chęć.. Z pracą to samo.

I niebo zstąpiło, i piekło wylazło - Agulec punktualnie do pracy przychodzi. I tylko ludziska kręcą głową  i chicholą się pod nosem z niedowierzaniem - jak to możliwe? No możliwe. Cuda się zdarzają.

Pax vobiscum 😊
Jeszcze tylko 2 dni i będzie wszystko jasne.

piątek, 4 maja 2018

Na osi czasu

To już było. Daaaawno i w różnym czasie.

Z piesem i  na grzyby.



Dodaj napis

Z przyjacielem z lat dawnych. Teren stadionu za Stodołą. Adziakiśmy trenowali, znaczy się i katana była i hakama . Była?


czwartek, 3 maja 2018

Mój czas

Pognało mnie na wał w okolicach Siekierek. trzeba przejść kawałek żeby umilkł łomot samochodów z trasy i żwirowni. Wszędzie ocean zieloności. Ale samej jakoś mi nie bardzo więc cofnęłam się w okolice bardziej ludzkie zahaczając  o dawne ogródki działkowe. 

Wrotycz, wrotyczuniek. Czekam na ciebie. Ocet już dojrzewa. Będzie dobro.

Jasnota biała. Uszczknęłam trońkę księcia. Będzie susz.

Gdyby nie to, że blisko trasa, pewnie zebrała bym trochę liści.

Bez bez. Łobrodził niesamowicie. A  może to norma? W każdym razie cała torba kwiecia  zerwana i będzie fermentować. Po ususzeniu jest mega pyszna herbacina o delikatnym karmelowym smaku. Tylko dla smakoszy.

Niby domek jak domek. Ale w realu bardzo przyjemny dla oka .