niedziela, 28 października 2018

Takie dni

są takie dni, kiedy nawet sen nie daje odpoczynku. kiedy kadłub jest zmordowany. wtedy byle iskra, słowo powodują wybuch rozżalenia.
Bo wicie, troje dzieci i doopa.
synu se wymyślił, że on owszem, pojedzie ze mną do babelota ale pierwszym autobusem. znaczy się ciemnym świtem w niedzielę. byłam wczoraj. sama. bo taki wyjazd to raczej niekoniecznie.
Pierworodna to archiwum rodzinne. żyje własnym życiem i ma wy.... tyle. kurtyna.
A jedno i drugie się zarzekało - mamo, będę kupować karmę, żwirek. buachachacha...
Młądej znów nie odpowiada prośba o umycie miksera. kurwa! nie ten ton.
Ludzie, serio, mam dziś wszystkiego dosyć.
Ogarniać dom, zwierzaki, rachunki, praca, dojazdy do matki. niby normalne, życie. ale czasem mam dość samotności we wszystkim, konieczności uważania na każde słowo.
To wszystko jest takie bezsensowne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz