poniedziałek, 22 października 2018

Dobry den

Zwykle ojciec, nazwijmy  go roboczo premier, wbija się do magla. wytrenowanym srogim ( hihi ) spojrzeniem lustruje sytuację.
Szybciorem załatwia to co ma załatwić i ze zdawkowym pożegnaniem biegnie do swoich spraw.
Dziś inaczej.
Wychodząc ciepło mi życzył - dobrego dnia.

Miłe 🙂 uczą się chłopaki, uczą 😉

Zwykle pozdrawiamy się - szczęść Boże.
Kołomyi czasem dostajemy, bo co chwila ktoś się wita i z odpowiedziami się dublujemy.
A to: Bóg zapłać, dziękuję, nawzajem i co tam się na jęzor nawinie w  zależności od wieku, zażyłości, stanowiska.
Ja sobie w końcu przypomniałam właściwą odpowiedź - daj Boże.
Zaskoczenie na twarzach ojczenaszów - bezcenne 🙂

Taka sytuacja:
Wiszę nad stołem coś  ogarniając. wpada jak po ogień ojczenasz a pod nosem podśpiewuje - miłosierdzia, miłosierdzia
Ja nie namyślając się wiele rzekam - ja poproszę 😀 żebyście widzieli ta mina 😂😂😂

A i skrzywienia"zawodowego " nabyłam. u weta wyskoczyłam z tekstem - bo proszę ojca.... tia....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz