Stoję na przystanku. Skrzyżowanie Sobieskiego i Spacerowej. Przed sobą mam budynek policji. Jest ładna, słoneczna pogoda. Córka poszła do nowej pracy. Powinnam ją móc zobaczyć. Ale znikła, nie ma jej. Za to słyszę jakby szybkie kroki kobiety w szpilkach, choć pierwsze wrażanie to pykanie sekundnika. Przyspieszone. Czas przyspieszył? Zaczynam się denerwować. - Gdzie ona jest? Rozglądam się. W sumie dziwne. Bo z jednej strony stoję na przystanku, a w tym samym czasie mam widok ze Spacerowej w stronę przystanku. Dziwne.
Nie znoszę takich snów..
Wstałam. Siedzę w kuchni, wypuściłam psy na siku. Jest po północy. Sen był o północy.
Siedzę i włącza mi się tryb detektywa. - O co chodzi? Czemu akurat to miejsce? Co tu się znajduje? Co jest w pobliżu? Upssss.....grubo. Rosyjska ambasada. Mam nadzieję że ten sen to nic takiego. To jakieś moje strachy na Lachy.
Mruczy oczyszczacz powietrza. Cicho. Psy odwołane, koty spokojne. Dopijam zimną, wczorajszą kawę. Nie zasnę szybko. Oby to tylko sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz