Przez lata podczytywania innych blogerów i bazgrania u siebie, przychodzi niekiedy zniechęcenie. bo i o czy tu pisać?
Z jednej strony statystyki cieszą a z drugiej zdziwienie niepomierne, że na setki odsłon-czytelników-nawet jednego komentarza.
Z drugiej-blogi się hermetyzują, zamykają, ograniczają krąg czytaczy.
Jeszcze inne przechodzą w niebyt lub zamierają.
Są też i takie, które ledwo ciągną z powodów czysto epickich, prozaicznych-życia.
Lubię Boskie blogi pana Jacka, aczkolwiek - mój odbiór - niekiedy arogancja powala. nic to. taka uroda młodości 😉 a co do urody obojga , to bardzo dobrze, że fotki są takie jakie są. w realu oboje są niezwykle piękni, mocni, pełni dobra dla siebie. i ten uśmiech Mony Lisy. zgadnijcie kto go ma?
Co do Werdzilli - nie jestem absolutnie obiektywna - wszak w wieku babciowym już jestem - jest dla mnie cudem. jak każde maliństwo nawiasem mówiąc.
Lubię Ścibora perypetie życiowe. zawsze gdy rozmawiamy zaskakuje mnie Jego otwartość, optymizm i barwa głosu. Ujmuje miłość do dzieciaków i ciepło, którym emanuje. choć pewnie wychodząc z obory inny ma to wymiar.
Czytam, czasem z niedowierzaniem przecierając oczy, Indiankę. twarda zawodniczka cokolwiek by nie mówić.
Kogo mi brak? Stardust , Kudłaczy. i paru innych. min Donny z Podlasia.