Opinię powszechnie panującą w merdiach na temat dra Chazana znamy. Wszak wiadomości słuchamy,.
Wiadomości słucha-łam, wiem co mówiono, pisano na fb itd. A jednak stanęłam nie wiedzieć czemu za drem.
Moze ten tytuł - profesor - wprowadził mnie w błąd, wszak profesorowie to zwykle osoby o niskim iq, które nie znają procedur. A prof i na dodatek dyrektor szpitala to hurtowo zajmuje się osobistym leczeniem kazdej pacjentki. Jego doba ma kilka tygodni itd.
W nadziei na polepszenie stanu mojej wiedzy, po raz pierwszy w życiu popełniłam, znając już opinię ogólnie merdialną, papierropisa pt "Nasz Dziennik".
Uznałam albowiem, że uczciwie trza zapoznać się z różnymi opiniami. Skrajnymi z jednej i drugiej strony.
Do rzeczy więc. Trudno! Odbiję sobie paluchy na klawiszach i zerżnę dokładnie co w onym. Może nie słowo w słowo. Jeno ważne moim zdaniem fragmenty.
Więc "Dziennik" mówi tak:
"Bez jego wiedzy (dr Chazana-moje uzupełnienie) udzielono pacjentce na samym początku wszystkich informacji, a na końcu skierowano ją do Szpitala Bielańskiego."
Czyli, pacjentkę z pretensjami przyjął INNY lekarz a nie dr Chazan. Czyli to ony lekarz NN odmówił aborcji. Prawo miał. A jak wiemy prawo twarde ale jest i obowiązuje. NN był w prawie.
"Rzeczywiście żaden z lekarzy ze Szpitala im. Świętej Rodziny nie podjął się wykonania tej aborcji, jednak zarzuty miasta sformułowane w protokole są całkowicie fałszywe, a wyciągnięte wnioski całkowicie sprzeczne z ustaleniami protokułu."
Bez komentarza.
"Miasto, wypowiadając umowę o pracę, powołuje się na utratę zaufania do prof. Chazana, a ta utrata zaufania miałaby płynąć z wniosków zawartych w protokole."
Nie wiem co w protokole. Może ktoś ma dostęp?
Nic już chyba nie trzeba dodawać. Wszystko jasne?
Wiadomości słucha-łam, wiem co mówiono, pisano na fb itd. A jednak stanęłam nie wiedzieć czemu za drem.
Moze ten tytuł - profesor - wprowadził mnie w błąd, wszak profesorowie to zwykle osoby o niskim iq, które nie znają procedur. A prof i na dodatek dyrektor szpitala to hurtowo zajmuje się osobistym leczeniem kazdej pacjentki. Jego doba ma kilka tygodni itd.
W nadziei na polepszenie stanu mojej wiedzy, po raz pierwszy w życiu popełniłam, znając już opinię ogólnie merdialną, papierropisa pt "Nasz Dziennik".
Uznałam albowiem, że uczciwie trza zapoznać się z różnymi opiniami. Skrajnymi z jednej i drugiej strony.
Do rzeczy więc. Trudno! Odbiję sobie paluchy na klawiszach i zerżnę dokładnie co w onym. Może nie słowo w słowo. Jeno ważne moim zdaniem fragmenty.
Więc "Dziennik" mówi tak:
"Bez jego wiedzy (dr Chazana-moje uzupełnienie) udzielono pacjentce na samym początku wszystkich informacji, a na końcu skierowano ją do Szpitala Bielańskiego."
Czyli, pacjentkę z pretensjami przyjął INNY lekarz a nie dr Chazan. Czyli to ony lekarz NN odmówił aborcji. Prawo miał. A jak wiemy prawo twarde ale jest i obowiązuje. NN był w prawie.
"Rzeczywiście żaden z lekarzy ze Szpitala im. Świętej Rodziny nie podjął się wykonania tej aborcji, jednak zarzuty miasta sformułowane w protokole są całkowicie fałszywe, a wyciągnięte wnioski całkowicie sprzeczne z ustaleniami protokułu."
Bez komentarza.
"Miasto, wypowiadając umowę o pracę, powołuje się na utratę zaufania do prof. Chazana, a ta utrata zaufania miałaby płynąć z wniosków zawartych w protokole."
Nie wiem co w protokole. Może ktoś ma dostęp?
Nic już chyba nie trzeba dodawać. Wszystko jasne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz