sobota, 4 maja 2019

Dzień

Dzień po dniu idę do przodu.
Poranek zaczynam Mozarinem. najpierw było 10mg, potem 15, teraz 20.
wieczór  kończę Trittico 1/3 tabletki, jutru już 2/3. w końcu przesypiam całe 8 godzin.
Awaryjnie Hydroxyzyna. żeby nerwa nie było.
Do tego inhalator, żeby Warszawa mnie nie udusiła.
Atoris przeciw miażdżycowo.
A na bóle w klatce piersiwej, bo i migotanie, i arytmia i skurcze nadkomorowe - wstaję, nawet jak padam na pysk ze zmęczenia czy bezładu i ruszam się pobudzając serducho do normalności.
O alergii nie wspominam.
I tak się toczy dzień za dniem.
Z uważnością, wsłuchiwaniem się w organizm. byle bez stresu, nerwów.
Bo jutra może nie być.

2 komentarze:

  1. Zaczytuję się w Twoich słowach z lubością. Posty roślinne są magiczne. Nadrabiam :) Niech Moc Cię nie opuszcza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.
    każdy miły komentarz to wyraz akceptacji, a to podbudowuje i dodaje sił.

    OdpowiedzUsuń