środa, 22 marca 2017

baba z wozu

czyli trochę lepiej. I już knuję co by tu napsocić. Bo że octy nastawione to się wi. Różne, różniste. Od jabłkowego, poprzez wrotyczowy, leśny z pączkami sosny, owocami jałowca, kwiatem akacji. Oj, ten pachnie cudnie. I z orzecha włoskiego dla psińców by chronić przed robactwem i jako płukanka do włosów. A ten leśny na choróbska i wirusów tłuczenie. I tropikalny z liściem laurowym, zielem angielskim, goździkami i innymi cudami i dla urody i do deserów. I z białoporkiem. Na raka tłuczenie. I będzie sosnowy. Caaały pakiet. Z korą, pąkami i igliwiem. Ten Ci będzie miał moc! Na płuco, przeciw guzom, zmianom nowotworowym na skórze. Bo brodawek przybyło onegdaj.
no i stopa być musiała :D zanastawiłam z pyłkiem kwiatowym na mniodzie. I chyba za bogato tych produktów pszczelich. Chyba wytłukły wszystkie bakterie bo nic w słoiku nie buszuje. Ale....będzie na kusztyczki poranne i wieczorne dla zdrowotności :D
generalnie większość na miodzie robię.
czas na nastawy z melasą.
oj będzie się działo :D
p.s. Miałam obawy, że zaoctuje mi się cała chatynka. A tu nic. Żadnego kwaśnego aromatu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz