niedziela, 25 grudnia 2016

świątecznie

Zalegam na kanapie w pozycji horyzontalnej i trawię. Śniadaniowo pierogi z kapustą i barszczyk. zakąszam kutią. a co? jak święta to święta. skromnie ale prawdziwnie. Nawet  na Pasterkę mnie poniosło. no i tu bym sobie pogadała z księżmi. naszymi jezuickimi a i może całą resztą. bo wrażenie miałam nieodparte, że z racji narodzin Dzieciątka Msza powinna być radosna, wesoła. bez kolejnego krzyżowania Jezusa. to moim zdaniem nie ta okoliczność. ale co ja tam wiem?
Pierwsze czytanie to ze ST. Izajaszowe. o wyriezaniu Madianitów. i znów bym polemizowała. bo przeca od nich wziął się Jahwe. a jak Jahwe to i logiczną koolejnością zdarzeń Zbawiciel. jakoś mi to nie gra. ale co ja tam wiem?
czytanie z NT. Łukaszowe. o narodzinach Dzieciątka. jak się był narodził i jak go Maryjka w ony żłób złożyła. ja prosta baba mam złe skojarzenia. składa to się zwłoki do grobu a nie Maleństwo. czepiać się nie będę bo to byle jakie tłumaczenie Wujka. i widać, na mój prosty matczyny rozum i uczucia, że cała ta relacja, jest z palca wyssana i facetem robiona. jakoś średnio siebie widzę, nawet osłabiona po porodzie, żebym w obcym, nieprzyjaznym miejscu, wypuściła dziecko z ramion i położyła do brudnego koryta. nawet ze sianem. tylko ja się pytam jakie tam siano? ale co ja tam wiem?



2 komentarze:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=BDwOa5l4zAQ

    OdpowiedzUsuń
  2. widzisz. ja już nie potrzebuję wierzyć. ja wiem. ale nie wszystko mi się podoba i nie wszystko akceptuję. rzeczywistość Boga jest inna niz rzeczywistość ludzka.

    OdpowiedzUsuń