środa, 28 grudnia 2016

wszyscy mamy MSBP czyli zespół Munchausena na co dzień w różnych wariantach

 czyli autodestrukcja w odcinkach
 jakiś czas temu pisałam o wstrętnej chemii gospodarczej. i nie tylko. kosmetykach, wodzie i całym tym szajsie, z którym mamy na co dzień do czynienia.
na wonie tera mi przeszło. mniej lub bardziej ulotne i wyczuwalne.
ponieważ, jest to już historia, pozwolę sobie wrócić, do czasów wyrajów. nie wiem kto z Was, ja z pewnością kilka razy przeczytałam "Lato leśnych ludzi" Rodziewiczówny. zakochałam się. wyraj zakotwiczył się w moim wokabularzu na stałe. Wyraj literacki to totalny memłon. natury, mój wyraj, współczesny, to symbol suto okraszony aromatami nie z tej ziemi.
wyobraźcie sobie domek, nie za duży, w każdym pokoju air wick, w salonie 2 lub 3 wciśnięte w gniazdka. od pewnego czasu na wejściu skrupulatnie owe wyrywałam ze ściany, zawijałam w cóś, nie pozwalające woni wydostawać się na zewnątrz i wietrzyłam z zapałem. przez kilka dni smrodek ulatał. potem zostawał wyczuwalna jak dla mnie woń produktu ropopochodnego. potem był kaszel, problemy z krtanią i inne atrakcje. pierwszy dzień pobytu zawsze "upojny". ścinało mnie z nóg jak po flaszce.
minęło już trochę czasu i uznałam, że mogę rozgryźć temat.
co jest, co zawiera szklana flaszeczka podpięta pod prund?
-EUH208-R-p-meta-1.8dien(D-limonen). producent uprzejmie informuje, że może powodować reakcję alergiczną
idąc tropem, jak detektyw trafiłam na informacje: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zwroty_wskazuj%C4%85ce_rodzaj_zagro%C5%BCenia
zeźliło mnie mocniej, więc macie:http://www.swishclean.pl/materialy/_upload/karty/kch_FRESH_AIR_PL_03_09_2015.pdf
ponieważ nie mam w domu onego produktu, nie jestem w stanie z detalami opisać każdej w substancji wchodzącej w skład tego wynalazku ale:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Limonen
i tu nastąpiła zaciesz :D, zwróćcie uwagę na:źródła występowania, interakcje z otoczeniem, działania alergizujące. to tylko jeden składnik. o reszcie nie wiem. w kazdym razie, moje pudełko na człowieka bardzo źle reaguje na to cóś.
źle reaguje na chemię w ogóle, chyba już sobie nie radzi z całym tym smogiem w każdej postaci.

a tu mamy ony produkt. substancja : salicylan benzylu:
najzabawniejszy jest ustęp pod tytułem: dane nie są dostępne. 
jadziem dalej:

Toksyczność surfaktantów[edytuj]

Skórna[edytuj]

Spora część problemów skórnych człowieka jest związana z narażeniem skóry na działanie roztworów surfaktantów. Pewne preparaty zawierają znaczne ilości surfaktantów, np. ciecze chłodząco-smarujące, emulsje olei łożyskowych, środki chemii gospodarczej i środki higieniczne. Powszechne są różnego stopnia podrażnienia skóry, a nierzadko reakcje alergiczne. Działanie fizjologiczne surfaktantów na skórę i przenikanie przez jej warstwę rogową podlega badaniom laboratoriów dermatologicznych.
Grupy surfaktantów, które powszechnie uważa się za łagodne dla skóry to m.in. surfaktanty oparte na poliglikozydach alkilowych (poliole), surfaktanty amfoteryczne (betainy, amidobetainy, izetioniany) i surfaktanty polimerowe. Alkohole etoksylowane są względnie łagodne, ale nie tak łagodne jak niejonowe poliole. Dodatkowo, alkohole etoksylowane mogą ulegać utlenieniu, dając produkty uboczne (nadtlenki i aldehydy), które mogą podrażniać skórę. Te grupy surfaktantów są na ogół używane w preparatach higieny osobistej i w kosmetykach.
Dla szeregu homologicznego surfaktantów istnieje zazwyczaj pewna długość łańcucha alkilowego przy którym istnieje maksimum podrażniania skóry. Zazwyczaj występuje ono przy długości łańcucha nc = 12. Odzwierciedla to maksimum aktywności powierzchniowej przy tej długości i zmniejszenie CMC. Anionowe środki powierzchniowo czynne są na ogół bardziej podrażniające niż niejonowe. Na przykład, laurylosiarczan sodu, który jest powszechnie używany w pastach do zębów, ma stosunkowo wysoką toksyczność dla skóry. Czasami dodatek łagodniejszego surfaktantu (takiego jak poliol) może znacząco poprawić właściwości dermatologiczne preparatu.Surfaktanty amfoteryczne, jak betainy, mogą także obniżyć podrażnienie skóry wywołane przez surfaktanty anionowe[4].

Środowisko wodne[edytuj]

Badania dotyczące toksyczności dla organizmów wodnych są przeprowadzane zazwyczaj na rybachdafniach i algach. Współczynnik jest wyrażany jako LD50 (dla ryb) lub EC50(dla dafni i alg), gdzie LD i EC oznaczają odpowiednio stężenie śmiertelne i efektywne. Wartości poniżej 1 mg/l po 96 godzinach badania na rybach i algach oraz po 48 godzinach dla dafni są uważane za toksyczne. Surfaktanty łagodne dla środowiska powinny się charakteryzować wartościami powyżej 10 mg/l (im mniejsze stężenie tym substancja jest bardziej toksyczna) [4].
kolejne cudo to pasy do zębów. paszcza, fantastyczne miejsce, śluzówka, pierwsza faza trawienia, super przenikalność. tak-y, mogę zapomnieć. o składzie za chwilę. osobiste odczucia? drętwienie paszczy. całej. i proszę sobie wyobrazić, że:
bardziej znieczula niż blend-a-medy czy inne. 
nie ważne, i tak większość używa blend-a-med czy innnych równie atrakcyjnych. no to jadziem:
- Uwodniony koloidalny dwutlenek krzemu czyli hydrated silica
-sodium hexametaphosphate-
, krótko mówiąc rozpuszczalnik
Cl 77891, lub E 171 w żarciu przemysłowym to dwutlenek tytanu
-Cl 74160 barwnik
-Cl 74260 - o radości, ftalocyjanina!!!, https://en.wikipedia.org/wiki/Phthalocyanine_Green_G
moja mać jest chemikiem. ponad 30 lat przepracowała w laboratorium chemicznym. w jej czasach była skala toksyczności. od 1 do ?. 1 to najbardziej toksyczne chemikalia. ołów, cyjanek i jegi związki to właśnie ta grupa. http://sciaga.pl/tekst/61768-62-pierwiastki_smierci
chwilowo to by było na tyle. w każdym razie z każdego kąta wieje grozą, wszystko czego używamy w zasadzie jest tragicznie beznadziejne. w pogoni za złudzeniami i fałszywym budowaniu wartości, nie mówię, że siebie, broń buk, ale fałszywego budowania własnego statusu poprzez "upiększanie" własnego domu, zabijamy się i niszczymy najbliższe środowisko tworząc je toksycznym. 
u mnie w domeczku są strefy wspólne. te wyczyściłam z chemii. gdybym jeszcze przestała jarać to byłoby piknie. ale chyba zdechnę z petem w dziobie.

ps. najbardziej mnie bawią ludzie, którzy z upodobaniem ganiają po lekarzach. alergologach. którzy rwą kołtun z głowy, dziecię alergiczne posiadam, a walą każdą możliwą chemię w każdy kąt domu, gdzie pierwsze wyrko potomstwa to zlakierowana chemicznie trumienka. wytłumaczcie mi proszę sensowność trucia się na własne życzenie a potem leczenie i znów trucie się chemią. bo czymże są leki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz