niedziela, 13 listopada 2016

przez okno

przez moje okno widać kawałek Warszawy. moim zdaniem tę przyjemniejszą część. Aktualnie to głównie brunatne, gołe gałęzie oblepione miejscami niespadłymi listkami w kolorze starego złota. 11-tego dopadł mnie KOD. od rana disco impreza z okazji Święta Niepodległości rozpoczęta Szakirą czy inną równie mało atrakcyjną artystką. kulminacyjnym poonktem były propagandowe wrzaski z estrady. tak, tak, postawili oną nocą, nocą zebrali szczęśliwie. ale co dzikiego ptactwa, okolicznych mieszkańców i psów napłoszyli, to ich. pod wieczór zapodali patriotycznie Makumbę.
przez moje okno widać też wzniesienie, szumnie zwane górką. a za oną znajduje się moja praca. powlekłam się wczoraj po odbiór urobku i too niespodzianka. umowa o pracę do podpisania. wzięli mnie z zaskoczenia :D
przez moje okno, pacząc z zewnątrz, widać zmiany. przybyło dobytku. przybyła kolejna osoba z majdanem. dobrze jest. nawet Potomek się objawił na chwilę. dzielniak. zaganiany na maxa. praca, praca, nauka, nauka. rozwój osobisty. Brawo ON!!!!
A Pierworodna realizuje swoje pasje życiowe. Brawo ONA!!!!
Maliństwo się zakokoniło w domu i ani myśli ruszyć w poszukiwaniu pracy. umęcone spacerami z psami i drobnymi robótkami domowymi. Braw ni ma!!
mamelot tupta dzielnie przez zycie ze świętą cierpliwością znosząc upiorny charakterek ciotki. no przeca mówiłam, że ludzie się nie zmieniają. tłumaczenie, że boli i dlatego drze paszczu w różnych konfiguracjach jest żadnym tłumaczeniem. Wyobraźnia poniosła mnie do wszelkich szpitali z cierpiącymi ludziami i gdyby każdy był jak ona, to lekarze i cały personel zostawiłby ich swojemu losowi. Święci wszyscy, którzy mają z nią do czynienia.
a tymczasem konkluzja jest jedna: ciasne ale własne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz