Weszłam dziś o świcie na profil Dariusza Kowalskiego SJ. Z przyzwyczajenia, nie z sympatii czy chęci rozwoju duchowego, bo tam ni w ząb tego nie doświadczysz choć to jezuita.
Jeszcze 2 lata temu miał mnóstwo komentatorów, ludzi zaangażowanych. Teraz zostały ino resztki, bo tak naprawdę nie ma na czym oka zawiesić i co poczytać.
Pracowałam u jezuitów, dzięki nim mogłam dopracować brakujące lata do emerytury. I wdzięczna za to jestem niezmiernie. Ale wdzięczność nie oznacza ślepoty.
Z nawyku raczej niż potrzeby wchodzę na profile zakonne, kościelne, papieskie i ręce mi opadają. To samo dotyczy profili naszych władz przenajwyższych.
Palestyna.
Nic więcej nie napiszę bo kto rozumny i z sercem tem wie, czuje, współczuje. Może się mylę ale teren Palestyny to miejsce pochodzenia Jezusa.
Islam. To nie problem dla mnie. To problem dla KK, bo ni w ząb "chrystianizacja" tego kontynentu mu nie wychodzi. I epicko mówiąc ma ból doopy.
Bool dopy ma chyba wierchuszka KK, albowiem wierni cienkim acz stabilnym strumieniem wycieka ją.
Wszystko się zmienia wszędzie. Czy na lepsze? U mnie z parafii wypierniczono proboszcza. Miał udać się na odosobnieniu, udał się do kobity. Czemu wyciepano? Podejrzenie molestowania. Przyszedł P. O. Z pięknym złotym różańcem na palcu. Sprawia wrażenie normalnego. To na teraz. Kiedyś było lepiej? Ni chu! Na mojej ulicy mieszkało dziecko księdza i jego ulubiona. Nie zostawił samej. Kupił działkę, postawił dom. I pewnie pomagał finansowo.
Dziś KK jest niemal odwrotnością pragnień założyciela i jego naśladowców. Obmierzł mi. Jego obojętność. Wspieranie nie prawych.
Choć ten który Jest trwa niezmiennie i moja wiara się nie zmieniła, jestem coraz bliższa apostazji. Mój Bóg nie jest Bogiem Izraela ani Izrael nie jest moim przyjacielem/wrogiem, to sama uniżoność KK i rządu w stosunku do nich, oraz ich nieprawości, każą mi to uczynić.
Mój Bóg jest Bogiem wszystkiego i we wszystkim.