czy coś się zmieniło? zależy. chyba jednak najwięcej w głowie.
wiele tematów pokończyłam, pewne są w trakcie. to głównie domowe projekty związane z niestandardowym sposobem może nie leczenia a likwidowania bólu. przyspieszania procesów gojenia i te rzeczy.
o co chodzi? jakiś czas temu trafiłam na grupę ludzi maxymalnie zakręconych w temacie alternatywnych żródeł energii, alternatywnych metod leczenia. na tyle innych, że temat mnie zainteresował. Krótko- leczenie z poziomu energetycznego.
na chwilę obecna posiłkuję się czymś co nazywa się liquid plasma. w zasadzie jest wodą. działa to trochę jak homeopatia tylko nie są to wyciagi ziołowe maxymalnie rozcieńczone a pole energetyczne, krórego spektrum działania w zależności z czego jest zrobiony ma szeroki zakres. od likwidowania bólu, poprzez uzdatnianie wody do niszczenia bakterii i wirusów. chwilowo jadę na podstawowym liquidzie CO2. dobry, skuteczny.
początek był prozaiczny, ponieważ nie wierzyłam, że to może w jakikolwiek sposób działać. teraz chyba też, mimo efektów, mam duży dystans.
zaczeło się od skręcenia health pena. proste do zrobienia. miało mieć właściwości niemal jak czarodziejska różdżka. postanowiłam sprawdzić. testowo nabrałam wody z kałuży do dwóch pojemników. do jednego włożyłam pena. drugi stał w zupełnie innym miejscu. hm...po 4 dniach tu gdzie był pen brudna woda zrobiła się idealnie czysta. przejzysta. w kontrolnym bez pena zadnej zmiany nie było. żałowałam, że nie mam mikroskopu, żeby dokładniej sprawdzić obie wody. i to był początek.
tak. pen likwiduje ból.uzupełnia braki w powłoce energetycznej. miejscowo.
z tego co wiem, są już w pl u ludzi małe systemy zdrowia. i duże działające po całym człowieku.
podobno, zastrzegam się mocno, podobno, likwiduja raka w ciągu kilku godzin działając na pole energetyczne.
z ludźmi zakręconymi w tym temacie jestem, delikatnie mówiąc w nienajlepszych relacjach. bo pytam i oczekuję odpowiedzi. dlaczego, po co, jaki to daje efekt itd ostatecznie, jeżeli ktos propaguje coś, co mogę używać, to mam prawo wiedzieć. liczyć na to, że badania w odnośnym temacie zostały przeprowadzone w niezależnych laboratoriach. czyż nie? wszak chodzi o zdrowie i życie.
jak jest na dziś? pena dostała matka i ciotka. matka prawie 80 lat o ile nie zapomni go nosić przy sobie śmiga z propelerem. na turbodoładowaniu. ciotka po użyciu po raz pierwszy od dziesięcioleci przesypia noce bez bólu. u mnie skończyły się bóle kręgosłupa, stóp. mogę cały dzień chodzić i nic! problem jest jedynie gdy słońce dowala. ale i na to znalazłam metodę. spryskuję CO2 okna i spokój. ból głowy przechodzi jak ręką odjął.
co jeszcze? paprzące się rany zabliźniają się w mgnieniu oka. posmarowana CO2 rana natychmiast przestaje boleć.
ogólnie posiadanie w domu pojemniczka z liquidem dobrze działa na wszystko. harmonizuje energie, emocje.
co tam jeszcze? zaczełam trochę pracować z wahadełkiem. ale jestem melepeta. to wyższa szkoła jazdy. trzeba mieć wiedze co i jak by nie narozrabiać a ja to potrafię. przykład pierwszy z brzegu: dzieciątko cierpi na "niedosłuch". postanowiłam poprawić. no i poprawiłam. musiałam gadać do niej niemal szeptem, kazdy dźwięk był dla niej strasznie głośny. prawie bolesny, szczęściem trwało to tylko 1 dzień. oczywiście nie przyznałam się do niczego. ona i tak się domyśliła. ale efekt w sumie jest pozytywny. odzyskała słuch :D
wiele tematów pokończyłam, pewne są w trakcie. to głównie domowe projekty związane z niestandardowym sposobem może nie leczenia a likwidowania bólu. przyspieszania procesów gojenia i te rzeczy.
o co chodzi? jakiś czas temu trafiłam na grupę ludzi maxymalnie zakręconych w temacie alternatywnych żródeł energii, alternatywnych metod leczenia. na tyle innych, że temat mnie zainteresował. Krótko- leczenie z poziomu energetycznego.
na chwilę obecna posiłkuję się czymś co nazywa się liquid plasma. w zasadzie jest wodą. działa to trochę jak homeopatia tylko nie są to wyciagi ziołowe maxymalnie rozcieńczone a pole energetyczne, krórego spektrum działania w zależności z czego jest zrobiony ma szeroki zakres. od likwidowania bólu, poprzez uzdatnianie wody do niszczenia bakterii i wirusów. chwilowo jadę na podstawowym liquidzie CO2. dobry, skuteczny.
początek był prozaiczny, ponieważ nie wierzyłam, że to może w jakikolwiek sposób działać. teraz chyba też, mimo efektów, mam duży dystans.
zaczeło się od skręcenia health pena. proste do zrobienia. miało mieć właściwości niemal jak czarodziejska różdżka. postanowiłam sprawdzić. testowo nabrałam wody z kałuży do dwóch pojemników. do jednego włożyłam pena. drugi stał w zupełnie innym miejscu. hm...po 4 dniach tu gdzie był pen brudna woda zrobiła się idealnie czysta. przejzysta. w kontrolnym bez pena zadnej zmiany nie było. żałowałam, że nie mam mikroskopu, żeby dokładniej sprawdzić obie wody. i to był początek.
tak. pen likwiduje ból.uzupełnia braki w powłoce energetycznej. miejscowo.
z tego co wiem, są już w pl u ludzi małe systemy zdrowia. i duże działające po całym człowieku.
podobno, zastrzegam się mocno, podobno, likwiduja raka w ciągu kilku godzin działając na pole energetyczne.
z ludźmi zakręconymi w tym temacie jestem, delikatnie mówiąc w nienajlepszych relacjach. bo pytam i oczekuję odpowiedzi. dlaczego, po co, jaki to daje efekt itd ostatecznie, jeżeli ktos propaguje coś, co mogę używać, to mam prawo wiedzieć. liczyć na to, że badania w odnośnym temacie zostały przeprowadzone w niezależnych laboratoriach. czyż nie? wszak chodzi o zdrowie i życie.
jak jest na dziś? pena dostała matka i ciotka. matka prawie 80 lat o ile nie zapomni go nosić przy sobie śmiga z propelerem. na turbodoładowaniu. ciotka po użyciu po raz pierwszy od dziesięcioleci przesypia noce bez bólu. u mnie skończyły się bóle kręgosłupa, stóp. mogę cały dzień chodzić i nic! problem jest jedynie gdy słońce dowala. ale i na to znalazłam metodę. spryskuję CO2 okna i spokój. ból głowy przechodzi jak ręką odjął.
co jeszcze? paprzące się rany zabliźniają się w mgnieniu oka. posmarowana CO2 rana natychmiast przestaje boleć.
ogólnie posiadanie w domu pojemniczka z liquidem dobrze działa na wszystko. harmonizuje energie, emocje.
co tam jeszcze? zaczełam trochę pracować z wahadełkiem. ale jestem melepeta. to wyższa szkoła jazdy. trzeba mieć wiedze co i jak by nie narozrabiać a ja to potrafię. przykład pierwszy z brzegu: dzieciątko cierpi na "niedosłuch". postanowiłam poprawić. no i poprawiłam. musiałam gadać do niej niemal szeptem, kazdy dźwięk był dla niej strasznie głośny. prawie bolesny, szczęściem trwało to tylko 1 dzień. oczywiście nie przyznałam się do niczego. ona i tak się domyśliła. ale efekt w sumie jest pozytywny. odzyskała słuch :D