czwartek, 22 listopada 2018

Zdechlak

Od tygodnia barłożkuję. antybiotyk się skończył. syropek pozostał do pary z olejkiem kamforowym.
Katar z odrzutem poszedł precz, kaszel zmiękł, gardzioł nie boli i o dziwo, tym razem chorowanie mi się podoba.
Z wizytą piechy co chwila wpadają oraz Babelot z hiobowymi wieściami, by o poranku porannego wkurwa zapodać. dzień bez narzekania, obgadania, próby stworzenia koalicji nienawiści przeciw wnuczce, jest dniem straconym. bo jedynym, prawowitym i ze wszech miar wywyższanym wnukiem jest Pierworodna. reszta precz - no chyba, że akurat dzień dobroci ma. chwilowo nie ma bo skończyła się jej kasa. a dzień bez buszowania w sklepie jest dniem straconym. sąsiedzi zabarykadowali się w domach - nikt nie chce pożyczyć. 😂😂😂😂 więc zuo na świecie panuje i to zuo wraca do domu.
Bo wszyscy są źli i gooopi, chyba że potrzebni. no to chwilowo jest ok.
Koty zaanektowały moje łóżko. wieczorowo poro Kotolota robi mi okłady, Julka delikatnie gdzieś się wtula.
Za oknem buro i ponuro.
A ja czytuję i dziwię się własnej ufności.

https://en.wikipedia.org/wiki/Mauro_Biglino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz