piątek, 4 lipca 2014

Program minimum

 Rano miło i luzik. Jakiś program podstawowy. Pranko, sagany itp. I wyraj.

A na wyraju ;)


Krótka droga do sklepu i nazad wykonczyła mnie. Słońce praz. Już wolę deszcz i pierony! Leje się toto z wiercha, leje- znaczy się żar i mózg wypala. Ojć, znów głowa boli.

Lepiej już tak:


Zalegać i wykonywać minimum programowe.:0

Rzeczy niezbędne wykonane w 100%. Padając na pysk. Ale się słowo rzekło to i kobyła u płota. ( chyba naprawdę już mimózg wyżarło bo pletę, pletę....)

Postanowiwszy ograniczyć jakąkolwiek działalność fizyczną musiałam się zmobilizować i podyrdać to tu, to tam, żeby program minimum wcielić w życie:


No i proszsz... punkt dowodzenia jest!

W miłych okolicznościach:

 
 To na lewo. Na prawo podobnie ;p

Na lewo popielniczka, na prawo kawa, przed nosem komp i luuuuuzik :))))

Uprzejmie informuję, że chłodnik częściowo pożarty. O innych dobrociach nie wspominam  z racji oczywistych.  Nie ma zasluga ani troska. 

Piesy zalegają, starowinka zrobiona wedle przykazania, młodzinka pozbyła się wstrętnych dodatków. Kot łazi pod domem. Śpijcie spokojnie :)


A mi coś się kłębi w różnościach ale nie ten czas. Musi się poukładać, nabrać mocy. 

W domu izolacja ponieważ Drabeła nie udało się jeszcze wykastrować a Lalka ma cieczkę. Ciężkie życie dla nas i dla nich. aLasia nie rozumie czemu starzy podzieleni. Chodzi i pokwikuje. Jedno to za mało żeby móc dobrze się bawić. Znaczy się używać dowolnie starszych. Szczęściem zmienia już zęby więc będzie mniej bolesna dla obojga. 

Oj tam... kończę już bo smęcę jak Piekarski na mękach.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz