piątek, 25 lipca 2014

No dobra!

Zastanawiam się od pewnego czasu nad przedziwnym zjawiskiem występujacym ostatnio nagminnie, niegdyś niemal wogóle,a jeśli był-wystąpil, był totalnie tępiony.
Tak jakoś niestylistycznie mi wyszło, wybaczycie towarzysze?
Mam na myśli odpowiedzialność, współczucie ale tym razem w wersji krewniaczej. Boć progenitura, ciotki klotki, wujki, stryjki (Stryjki?) to krewniaki.

Nie pijęż tu do nikogo. I prosz nie brać sobie niczego do serca. To takie czyste, teoretyczne dywagacje. Rozterki duszne i sercowe. A może i jakieś tam czucia. Nie ważne!

Ktoś nie tak dawno rzekł, chyba jakaś osoba prominentna, że jeśli chce się mieć zapewnioną godną starosć, trzeba posiadać dzieci. Bo Zus ma padaczkę.
Ja, ślepo i ledwo widzący kret tej padaczki nie widzę. Widzę za to pnące się ku niebu marmury i mosiądze. Ale jak to kret, pewnie źle widzę lub nic.
Widzieć ja też w okolicach Wesołej podwarszawskiej rezydencję, bo nie wille, nie dom, nie palacyk, jednego z prezesów ZUSU. Życzę kazdemu. Z kortem, basenem, górkami, pierdółkami i co chcecie. Z całego serca.
Cholera!, a może jednak nie, bo to generuje mega koszty.

Żeby dzieci mogły utrzymać starych to po pierwsze primo, muszą chcieć. A z tym chcieć to jest różnie. Po drugi primo, muszą mieć pracę. Po trzecie primo, muszą dobrze zarabiać. Po czwarte primo, praca nie może być wyniszczająca, bo nie styknie siły na obrabianie starego kadłuba. ( Nie należy zapomnieć, że potomek o szlachetnym sercu, zapewne będzie posiadał także własną rodzinę, na którą będzie potrzebował kasy i sił). No tak! Maczugowo to wygląda!

A jak drzewiej bywało? Na przykładzie własnej rodziny, już śp wiem, że rodzice był przy dzieciach. W miarę swoich sił zajmowali się wnukami i domem. I dawało radę.
Dziś w czasach totalnego rozdziału rodzin raczej na to nie ma szans.

A ja na własną progeniturę nie kwekam. Sprzeczamy się czasem, spieramy, strzelamy focha, ale ... nie chodzę głodna, doopki mamy oprane, lecze się. Dajemy radę :)

Sursum corda dzieciaki, sursum corda.  

 

1 komentarz:

  1. Toż same prominenty przyznały, że żadnych emerytur nie będzie. Bo i z czego? Rozkradziono już prawie wszystko cięższe od powietrza. Żeby dzieci miały pracę to najpierw z powrotem musimy sobie pazurami wydrzeć ten kraj dla siebie. Rządzą nami właśnie tacy, co potrzebują na korty, na baseny, na wakacje na Bahamach w rewersie mając tych, co na to wszystko narabiają.
    Dlatego teraz karmię trzy moje emerytury, mając nadzieję, że jedno da szklankę, drugie w nią coś wleje, a trzecie posłodzi.
    Rodziny poszły w rozsypkę programowo. Łatwiej rządzić "bandą rozproszonych bydląt" niż zwartą, trzymającą sztamę, rodziną. (cytata z Hyrkanii Witkacego)
    Może trzeba pomyśleć o trzymaniu rodzin w kupie? Niektórzy dadzą radę. Inni zginą...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń