środa, 5 grudnia 2018

Do kotleta

Grało się do schaboszczaka, pije do lusterka a pisze? gdy nikt nie przeczyta?
Wyebałam się na schodach wracając z pracy. domowych schodach. raciczka mi się omskła.
Rymsnęłam z wizgiem. dobrze, że łokieć a w zasadzie przedramię posiadam.
Rymsnęłam, zgrabnie zamortyzowałam upadek wyżej wymienionym. i trzasnęło w barku jak z kapiszona. nie, nie, nic nie złamane. kolana poobijane, ale środkiem. zero siniaków. tylko facet idący za mną zzieleniał, myślał, że ten trzask, to moje zęby. no jeszcze nie!
Środek tygodnia a ja męcionym człowiekiem. chyba zrezygnuję z sobotnich dyżurów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz