czwartek, 14 maja 2020

+ i -

Ja też to widzę.
Trudno. Muszę się pogodzić z tym, że będą doły i górki, że nie jestem orłem a raczej zmok) ą kurą, że będą dni dobrego samopoczucia i złego. Ruch jest dla mnie zbawieniem. Wzmacnia ciało i pozwala zają" czym innym my#li. Kurcze - bicków si~ dorobiłam, zleciało mi troch~ sadełka wyhodowanego w Warszawie. Cycki też poleciały - jak zwykle u mnie. To idzie w parze.
Powoli wracam do leków. Lepiej nie jest. Dorobiłam się wg psycholog agorafobii.
Znów pogotowie. Wszystko niemal w normie tylko ekg graniczne. Zastawka trójdzielna szwankuje.
No i ataki paniki innego rodzaju. Rozwalające uczucie gorąca w piersi, które samo w sobie przeraża. I to serducho. Ciągłe kłucie i ucisk w mostku i pod lewą łopatką.
Świętej cierpliwości doktor z kliniki sugerował sor lub Anin. Ale jak? W środku nocy? Czym? Z kim?
Trochę przeszło gdy wczoraj nie wzięłam escitalopramu. Ale na dłuższą metę tak się nie da. Muszę coś brać na głowę. A raczej na wyciszenie, uspokojenie. Bo i tu w Otwocku jest Meksyk. Nie ma dnia bez jakiejś draki, wybuchu zniecierpliwienia. Chorzy ludzie, chory dom, chore relacje.
I to wpierdalanie się bezustanne matki we wszystko. Wieczne oczekiwania obsługi choć lekarz zaleca umiarkowany ruch. Ale przecież lepiej leżeć.
Mać zaczęła eksperymentowa" z lekami, bo może już nie trzeba, no i ciśnienie znowy skoczyło.
Młąda jak to Młąda. Bez komentarza tym razem. Ja wrzuciłam na luz. Chcę je#ć - niech je, nie chce - to nie. Chcę brać leki - niech bierze. Nie kontroluję.
Ma luz. Swój pokój.
A ja przeniosę się chyba do Arktyki, by mieć więcej spokoju. Tylko Sebka musi mi pomóc. Sebek to sąsiad. Miły, życzliwy. Za psi grosz postawił cieplicu. Przytargał skądś kanapę i leżankę. Pomoże w zrobieniu wentylacji w Arktyce. I może coś jeszcze.
Dobrze jest, gdy ktoś pomoże.
Od wczoraj zalegam głównie w łóżku. Nic mi się nie chce. Dziś siłą woli się podniosłam. Popierniczyłam kolejno#ć leków, ale wuj tam. Przeżyję.
No i tak to.
Powoli dzień po dniu do przodu.
Z warzywniaka wcinamy już własne rzodkiewki. Do sądziłam szpinak. Na grządkach zieleni się kapusta nasza, głowiasta i pak choi. Czy jak mu tam. Seler też.
Pierdzielone konwalie są nie do pokonania. Zawsze jakieś France wyjdą spod ziemi. Na nie tylko napalm!

1 komentarz:

  1. Super, że znalazł się ktoś życzliwy i pomocny w Twoim otoczeniu :)

    OdpowiedzUsuń