poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Jak lokomotywa

Wlokę się w upale jak mucha w smole. Droge do BN na dwa kawałki dzielę, bo mi się nie da ;p Są tacy którym chyba ten skwar nie przeszkadza. Pomykają czopki na rolkach. Pacze i oczom nie wierzę. Hardkor!

A ja w swoich cudnych bucikach powoli przyzwyczajam się do stóp o temperaturze pieca hutniczego. Ten pierdylion celcjuszów w bucie skutecznie tępi każda bakterię.
Stiopy jadą kurzem i tyle ;p

Wczoraj Otwockiem grana. Temperatura w słońcu o 10-tej, rano, 44Celcjuszki.

Warszawą nie wiem.

Nocą spać się nie da bez wiatraka. I tu plus dla mego stępionego słuchu. Warkot mi nie przeszkadza bo po prostu nie słyszę.
Pobudka o 4,30, Mamunia w trosce coby mnie nie zawiało wyłączyła wiatrak. I już koniec spania.
Wczorajsza eskapada,  dzisiejsza noc + kilka poprzednich dały wynik totalnego uwiądu.

Jakby mam już dosyć spania w ten sposob. Może ktoś doceni to poświęcenie!!!!!!!!!!!!!!

Chyba mam dosyć!!!


1 komentarz:

  1. W przyszłym roku założę sobie klimatyzację - tak sobie obiecałam.

    OdpowiedzUsuń